Źródło: tygodnik „Vreme”
Autor: Slavoj Žižek
Data publikacji tekstu: 28/12/2021
Data przekładu: oh (01/2022)
Uwagi w [kwadratowych nawiasach] dodałam w tłumaczeniu
Uwaga: tekst napisany został po słoweńsku i opublikowany po przekładzie na serbski (tłum. Olja Petronić), zatem moje tłumaczenie nie jest tłumaczeniem z języku oryginału.
Slavoj Žižek (ur. 1949 w Lublanie) – słoweński filozof, socjolog, psychoanalityk i krytyk kultury, jeden z najważniejszych współczesnych myślicieli. Autor licznych książek, wykładowca licznych uniwersytetów. Znany z idiosynkratycznego, podbarwionego humorem stylu wypowiedzi i szeregu nawiązań do elementów kultury masowej. Sam o sobie mówi, że jest “starym marksistowskim cynikiem”. W Polsce jego książki publikuje przede wszystkim „Krytyka Polityczna”.
Link do dedykowanego wpisu na FB.
26 listopada 2021 roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła istnienie nowej, niepokojącej odmiany Covid-19, którą nazwano „omikron” zgodnie z systemem nazewnictwa organizacji. Nowa odmiana B.1.1.529 po raz pierwszy odnotowana została w Afryce Południowej 24 listopada 2021 roku. Posiada 30 mutacji i zgodnie z przypuszczeniami przenosi się dużo szybciej od innych odmian, nawet od delty, w związku z czym nie jest pewne, czy szczepionki, którymi dysponujemy będą skuteczne w walce z nią. Reakcje na świecie była przewidywalne: odwołano loty z Afryki Południowej, akcje spadły…
Czuję obrzydzenie i mdłości, kiedy widzę, że defensywne ruchy w stylu zakazu podróżowania to jedyna – albo przynajmniej najmocniejsza – reakcja na widmo nowej katastrofy: „Ani słowem nie wspomniano o wsparciu, które zaproponowano krajom afrykańskim, żeby pomóc im kontrolować pandemię. I, co szczególnie ważne, nie wspomniano o rozwiązywaniu problemu nierównomiernej dystrybucji szczepionek, przed którym ostrzegamy cały rok i którego konsekwencje teraz dochodzą do głosu”./1
Szerzenie się omikronu ułatwia potrójnie skandaliczne zaniedbanie. Po pierwsze, dużo bardziej prawdopodobne jest, że wirus będzie mutował w miejscach, gdzie stopa wyszczepienia jest niska, a stopa przenoszenia wysoka, dlatego prawdopodobnie właśnie gigantyczną przepaść między stopą wyszczepienia w krajach rozwiniętych i stopą wyszczepienia w krajach rozwijających się winić należy za pojawienie się omikronu. Niektóre państwa zachodnie niszczą przeterminowane szczepionki chętniej niż [póki jeszcze jest na to czas] ofiarują je krajom z niższą stopą wyszczepienia. Po drugie, firmy farmaceutyczne wyssały ogromne sumy z funduszy publicznych na badania i rozwój: w Niemczech, Wlk. Brytanii i Ameryce Północnej na ten cel przeznaczono 2,2 i 4,1 miliardów amerykańskich dolarów (do 1 lutego 2021 roku). /2
Przy tym, kiedy kompanie poproszono, by bezpłatnie udzielały licencji na szczepionki, wszystkie po kolei odmówiły, w ten sposób uniemożliwiając wielu biedniejszym państwom (które nie mogły opłacić praw autorskich) ich wytwarzanie. Po trzecie i ostatnie, w samych rozwiniętych państwach pandemiczny nacjonalizm szybko wziął górę nad odpowiedzialną koordynacją wysiłków.
We wszystkich trzech wypadkach kraje rozwinięte nie zdołały urzeczywistnić swoich publicznie deklarowanych celów i teraz za to płacą: jak bumerang katastrofa, którą próbowaliśmy powstrzymać w Trzecim Świecie wraca, żeby nas prześladować – jak?
Friedrich Jacobi, niemiecki filozof tworzący ok. 1800 roku napisał: „La vérité en la repoussant, on l’embrasse”. Odrzucając prawdę, przyjmujemy ją. Przykładów działania tego paradoksu jest w bród – dla ilustracji, oświecenie naprawdę pokonało tradycjonalną wiarę i autorytet, kiedy wyznawcy tradycjonalnego poglądu zaczęli używać oświeceniowej racjonalnej argumentacji, żeby uzasadnić swój pogląd (społeczeństwo potrzebuje mocnego i niekwestionowanego autorytetu, żeby mogło cieszyć się stabilnym życiem itd.). Ale czy ta reguła działa i w przeciwną stronę? Czy, przyjmując prawdę, odrzucamy ją? Tak właśnie dzieje się dzisiaj: „prawdę” (pilną potrzebę globalnej współpracy itd.) odrzuca się poprzez publiczną akceptację potrzeby proekologicznego działania i współpracy w walce z pandemią, jak to miało miejsce na konferencji w Glasgow, na której pojawiło się wiele deklaratywnego bla bla, ale bardzo mało precyzyjnego definiowania obowiązków. Ten mechanizm wyjaśnił już George Orwell w 1937 roku, kiedy wskazał na niejednoznaczność dominującej lewicowej postawy wobec różnicy klasowej:
„Wszyscy podnoszą wrzawę przeciwko różnicom klasowym, ale tylko niektórzy naprawdę pragną ich zniesienia. Tu napotykamy na ważny fakt: każde rewolucyjne myślenie część swojej siły czerpie z sekretnego przekonania, że niczego nie można zmienić. (…) Dopóki mowa jest o prostym polepszeniu sytuacji robotników, każdy porządny człowiek się z tym zgadza. (…) Niestety jednak, nie zajdziecie daleko z prostą chęcią zniesienia różnic klasowych. Mówiąc dokładniej, jest konieczne, żebyście pragnęli ich zniesienia, ale wasze pragnienie będzie zupełnie nieskuteczne, jeśli nie zrozumiecie, jego implikacji. Musicie zmierzyć się z faktem, że zniesienie różnic klasowych oznacza zniesienie jakiejś części was samych. (…) Muszę samego siebie zmienić tak bardzo, że na końcu trudno mnie będzie rozpoznać.” /3
Orwell pragnie powiedzieć, że radykałowie wspominają potrzebę rewolucyjnej zmiany jako jakiś rodzaj przesądnej mantry, której celem jest osiągnąć swoje przeciwieństwo, czyli uniemożliwić zaistnienie zmiany – dzisiejsi lewicowi akademicy zajmujący się krytyką kapitalistycznego kulturalnego imperializmu w istocie wpadają w panikę na myśl, że ich obszar zainteresowania mógłby zniknąć. A to samo powiedzieć można i o naszej walce z pandemią i globalnym ociepleniem – warto w tym miejscu sparafrazować Orwella:
„Wszyscy podnoszą wrzawę przeciwko globalnemu ociepleniu i pandemii, ale tylko niektórzy naprawdę pragną ich zatrzymania. Dopóki mowa jest o prostym polepszeniu sytuacji zwykłych ludzi, każdy porządny człowiek się z tym zgadza. (…) Niestety jednak, nie zajdziecie daleko z prostą chęcią zatrzymania globalnego ocieplenia i pandemii. Mówiąc dokładniej, jest konieczne, żebyście pragnęli ich zahamowania, ale wasze pragnienie będzie zupełnie nieskuteczne, jeśli nie zrozumiecie, jego implikacji. Musicie zmierzyć się z faktem, że zatrzymanie globalnego ocieplenia i pandemii oznacza zniesienie jakiejś części was samych. (…) Muszę samego siebie zmienić tak bardzo, że na końcu trudno mnie będzie rozpoznać.” /3
Czy powodem tego nie funkcjonowania jest po prostu strach przed utratą ekonomicznych i innych przywilejów? Sprawa jest bardziej złożona: zmiana, której potrzebujemy działa dwustronnie – jest subiektywna i obiektywna. Adrian Johnstone dzisiejszą sytuację geopolityczną określił jako „sytuację, w której społeczeństwa świata i człowieczeństwo jako całość stają w obliczu różnego rodzaju ostrych kryzysów (globalna pandemia, katastrofy ekologiczne, masowe nierówności, rosnące ubóstwo, potencjalnie wyniszczające wojny itd.) i wobec nich wydają się nie być w stanie przedsięwziąć (w istocie radykalnych lub rewolucyjnych) środków koniecznych dla rozwiązania tych kryzysów. Wiemy, że wiele elementów naszej rzeczywistości nie działa. Ale mimo to nadal nie robimy nic, żeby poprawić już istniejącą szkodę ani też, żeby zapobiec dalszej, łatwej do przewidzenia.”
Skąd ta bierność? Nasze media często próbują odgadnąć, jakie skryte motywacje sprawiają, że antyszczepionkowcy tak twardo trzymają się swojego stanowiska, ale, zgodnie z moją wiedzą, nigdy nie wspominają o przyczynie najbardziej oczywistej: na jakimś poziomie oni chcą, żeby pandemia trwała i wiedzą, że ignorowanie rekomendowanych środków zaradczych doprowadzi do jej przedłużenia. Jeśli tak jest, to kolejne pytanie, które należy zadać brzmi: co (który element) sprawia, że antyszczepionkowcy chcą, żeby pandemia trwała?
W tym miejscu należałoby unikać nie tylko jakichkolwiek pseudofreudowskich odniesień w rodzaju popędu do śmierci czy chęci, by cierpieć i umrzeć. Pomysł, że antyszczepionkowcy przeciwstawiają się działaniom wymierzonym w pandemię dlatego, że nie są gotowi rzucić w ofierze zachodniego, liberalnego sposobu życia, który jest dla nich jedyną osią wolności i godności jest dokładna, ale niewystarczająca. Tu należałoby dodać perwersyjną radość z konieczności wyrzeczenia się codziennych przyjemności, którą pandemia ze sobą przynosi. Nie należy lekceważyć ukrytej przyjemności płynącej z biernego życia w depresji i apatii lub po prostu gubienia dni bez jasnego planu na życie.
Przy tym potrzebna zmiana nie jest wyłącznie subiektywna, ale i globalnie społeczna. Na początku pandemii napisałem, że ta choroba zada śmiertelny cios kapitalizmowi. Powołałem się wówczas na finałową scenę drugiej części Kill Billa Tarantino, w której Beatrix obezwładnia złego Billa i wykonuje na nim Five Point Palm Exploding Heart Technique, kombinację pięciu silnych ucisków czubkami palców w pięć różnych miejsc na ciele ofiary – po tym ofiara odchodzi i po postąpieniu pięciu kroków jej serce eksploduje w klatce piersiowej, a ofiara pada na ziemię. Moja pointa głosiła, że epidemia koronawirusa jest jakimś rodzajem ataku na globalny system kapitalistyczny, do której dochodzi z pomocą Five Point Palm Exploding Heart Technique – jest sygnałem, że nie możemy kontynuować jak dotąd, że potrzebna jest radykalna zmiana.
Wielu się potem śmiało: kapitalizm nie tylko przetrwał kryzys, ale i wykorzystał go, by stać się jeszcze mocniejszym… Nadal myślę, że miałem rację: w ostatnich latach globalny kapitalizm zmienił się tak radykalnie, że niektórzy (na przykład Janis Warufakis czy Jodi Dean) obecnie kształtującego się nowego porządku nie nazywają już kapitalizmem, ale korporacyjnym neofeudalizmem. Pandemia dała impuls temu nowemu korporacyjnemu porządkowi, a nowi feudalni włodarze pokroju Billa Gatesa czy Marka Zuckerberga coraz silniej kontrolują nasze wspólne przestrzenie komunikacji i wymiany.
Pesymistyczny wniosek, który przychodzi do głowy, mówi, że potrzebne będą jeszcze silniejsze uderzenia i kryzysy, żebyśmy się obudzili. Neoliberalny kapitalizm jest wycieńczony, dlatego walka, która dopiero nadejdzie nie będzie się toczyć między neoliberalizmem i tym, co za nim stoi, ale pomiędzy dwiema formami tego, co za nim stoi: korporacyjnym neofeudalizmem, który obiecuje bańki chroniące od zagrożeń (jak „metawersum” Zuckerberga), bańki, w których możemy nadal śnić oraz brutalnym przebudzeniem, które zmusi nas do kreowania nowych form solidarności.