Źródło: Mašina
Autor: Bojan Krivokapić
Data publikacji wywiadu: 14/01/2020
Przekład: oh (07/2021)
Uwagi w [kwadratowych nawiasach] dodałam w przekładzie
Lejla Kalamujić (ur. 1980 w Sarajewie) jest queerową autorką piszącą prozę, eseje, dramaty i recenzje. W swojej twórczości szczególnie wiele uwagi poświęca tematom dotyczącym seksualności, szaleństwa i śmierci. Jej zbiór opowiadań Nazywajcie mnie Esteban ukazał się w polskim przekładzie (tłum. Magdalena Petryńska, wyd. Pogranicze).
Międzynarodowy Festiwal Opowiadania | Noc Opowiadań Bałkańskich | 30 lipca 2021, Wrocław
Opowiadania Lejli Kalamujić oraz Mihajla Panticia będą bazą dla scenariusza Nocy Opowiadań Bałkańskich, która zorganizowana zostanie w ramach tegorocznego MFO we Wrocławiu. Wydarzenie odbędzie się 30 lipca 2021 o godz. 20.00 przed wrocławską księgarnią Tajne Komplety (Przejście Garncarskie 2). Kuratorką Nocy jest Marta Chaszczewicz-Rydel, za reżyserię odpowiadają Marta Streker i Agnieszka Wolny-Hamkało, a przed pulicznością wystąpią Bożena Bukowska, Teresa Kowalik i Michał Zborowski.
Pełna info załączam pod wywiadem. Wartościowa literatura Bałkanów jest w Polsce zawsze mile widziane – kto 30 lipca będzie w pobliżu Wrocławia, niech korzysta!
Link do dedykowanego wpisu na FB.
Lejla Kalamujić jest autorką zbiorów opowiadań Anatomija osmijeha [Anatomia uśmiechu] i Zovite me Esteban [Nazywajcie mnie Esteban]. To laureatka licznych nagród literackich, wśród których warto wyróżnić Nagrodę Eda Budišy dla najlepszego zbioru opowiadań z obszaru dawnej Jugosławii (za Nazywajcie mnie Esteban) oraz dwie główne nagrody w konkursie Write Queer organizowanym przez Queer Montenegro. Urodziła się w 1980 roku w Sarajewie. Kalamujić jest także autorką tekstu do spektaklu Ljudožderka… [Ludojadka…] (Bośniacki Teatr Narodowy w Zenicy) – mówi o nim, że „jest to tekst dramatyczny, który o rozpadzie Jugosławii i jego następstwach stara się opowiedzieć poprzez historię pewnej rodziny. Jedyną nietypową rzeczą, jaka wydarzyła się tej rodzinie w szczęśliwych latach 80. była śmierć młodej kobiety, która osierociła córkę, główną bohaterkę dramatu. Puste miejsce po śmierci matki dziadkowie dziewczynki próbują wypełnić opowieścią o wielkości i sile państwa, w którym żyją i w które zmarła matka absolutnie wierzyła. W konsekwencji nieszczęśliwe lata 90. przynoszą dziewczynie – można tak powiedzieć – kolejną śmierć matki. Ten okres sprawia również, że bohaterka zaczyna rozumieć, że jej rodzina (cały jej świat) jest tak naprawdę nietypowa ponieważ konstytuują ją różne tożsamości etniczne”.
Jako autorka nieprzerwanie i konsekwentnie zajmujesz się kwestią tożsamości, której nie oswabadzasz z wymiaru klasowego. Co dla ciebie znaczy queer w literaturze i jak wiążesz go z kategorią klasy?
Po prostu piszę o sprawach dla mnie ważnych. Jestem lesbijką i dzieckiem klasy robotniczej, zatem istnieją głębokie powody, dla których piszę w taki właśnie sposób. Na jakimś ogólniejszym poziomie – przynajmniej ja to tak widzę – queer, feminizm i kwestia klasowa to bodźce najsilniej oddziałujące na rzeczywistość społeczną. W literaturze queer to miejsce, które stale psuje ustalone matryce poetyckie, a tym samym konfrontuje się z tradycją. Nie rozumiem, jak możemy iść dalej, nie naruszając tego, co zostało nam dane i zadane.
Jednak trzeba zaznaczyć, że queer nie jest pierwszą poetyką mniejszości seksualnych. Mimo braku ciągłości, te tropy śledzić można głęboko w przeszłość. Tyle, że o tożsamościach seksualnych kiedyś pisało się jako o pewnego rodzaju inności. Dzisiaj zaś mamy na scenie dość spory nurt, który queerowe tożsamości zawłaszcza jako własne. Myślę, że to powoduje pewien zamęt, choć dla mnie stanowi bardzo logiczną konsekwencję wypadków, szczególnie kiedy się weźmie pod uwagę, że kategoria osobistego odczucia, powiedzmy w XIX wieku, na początku XX wieku i dzisiaj to nie jest to samo. Przede wszystkim politycznie nie jest tym samym. Co więcej jednak, pamiętać trzeba, że queer nie kończy się na pisaniu o różnych tożsamościach – w porównaniu do przykładów z przeszłości, jest to jednak silnie subwersywna poetyka.
Jeśli chodzi o połączenie queeru z wymiarem klasowym to uważam je za wręcz konieczne. W sytuacji, w której próbuje się nas przekonać do pustych fraz sprowadzających świat do bytu „postideologicznego” lub „postklasowego”, świadomie pisać o istnieniu różnic klasowych jest absolutnie queerowe. Tu się pojawia jeszcze coś ważnego: rozumienie tego, czym jest mniejszość i czym jest większość. Kiedy queer (mniejszości seksualne) postawić w relacji z wymiarem klasowym, łatwo zrozumiecie, że w środowisku, w którym żyjemy przypadamy znaczącej większości pogardzanych i pozbawionych praw.
Nazywajcie mnie Esteban to książka o rodzinie, o domu, o społeczności – i utracie tego wszystkiego. To jest również książka o tworzeniu nowej wspólnoty, książka o miłości. Co dzisiaj znaczy pisać o miłości, będąc świadomą politycznie?
Odkąd istnieje, literatura zajmuje się miłością. Dokładniej zaś, nieposiadaniem lub niedostatkiem miłości. W większości przypadków literatura liczy na przepaść pomiędzy osobistą ludzką wrażliwością i formacjami społecznymi, dlatego jej pozostawanie w spisku ze wszystkimi nieszczęściami tego świata jest niemal regułą. Inną kwestią jest to, że literatura apolityczna nie istnieje. Czytelnik może nie być świadomym własnej wrażliwości, ideologii lub poglądów politycznych, ale to jednak nie oznacza, że elementy tychże nie występują w tekstach. Oczywiście, literatura nigdy nie powinna podżegać ani przepraszać, ale żeby była wyjęta poza nawias polityczności? – nie.
Myślę, że bycie osobą świadomą politycznie jest dzisiaj prawdopodobnie ważniejsze niż kiedykolwiek, ponieważ brak zaangażowania politycznego leży u podstaw ideologii liberalnego kapitalizmu. Niebezpieczeństwo polega na tym, że ta ideologia prowadzi grę z ludzkim imaginarium – uparcie próbuje nas przekonać, że alternatywa nie istnieje, że inne rozwiązania nie są możliwe. Do tego samego imaginarum odwołuje się literatura, dlatego być może jej podstawową funkcją dziś jest wracanie nam tego, o czym myślimy, że zostało stracone. Proponowanie nam jakiegoś obszerniejszego obrazu świata i nas samych.
Niedawno czytałam Czułego narratora Olgi Tokarczuk i odnalazłam dla siebie wiele sensu w tym tekście. Wrażliwość literacka zmienia się. Dla mnie najlepszym tego przykładem jest powieść Stoner Johna Williamsa. Ta książka napisana została ponad 50 lat temu i dopiero dziś staje się rozpoznawalna. Kiedy się ją czyta, staje się jasne, dlaczego nie miała szans w czasach dominacji beatników i jak wiele czasu musiało minąć, żeby świat dorósł w swoich porażkach, żebyśmy mogli usłyszeć i rozpoznać narratora tego typu.
Dzisiaj bardzo ważne jest, żebyśmy myśleli utopiami, poszukiwali alternatyw, nowości i połączeń. Ale jednocześnie nie będziemy w stanie rozwijać idei lepszej przyszłości, jeśli nie zrozumiemy ogromu naszych porażek. Ja to właśnie robię: notuję porażki i straty. To są mocne miejsca. Siła braku jest potężna.
Kilka razy nagradzana byłaś za najlepsze queerowe opowiadanie. W ostatnich latach, nadal sporadycznie, ale jednak coraz częściej pojawiają się konkursy literackie poświęcone queerowości. Wśród nich warto wymienić nagrodę „Šarolika pera” przyznawaną przez platformę Okvir w Sarajewie, nagrodę Write Queer Montenegro czy na przykład lublański festiwal Ex-YU Spotkania Literatury LGBT. Czy możemy mówić o istnieniu queerowej sceny literackiej w krajach pojugosłowiańskich? Jeśli tak, jaka ona jest?
O ile dobrze pamiętam, pierwszy taki projekt powstał w 2004 roku w Zagrzebiu, kiedy to opublikowany został zbiór Poqueerene priče [Opowieści poqueerowe; correct me if I’m wrong: zdaje się, że tytuł jest grą słów – queer na Bałkanach wymawia się jako „kvir”, a „pokvaren” to zepsuty, zatem „pokviren” to niejako zepsuty queerem]. Od tego czasu queerowa scena rośnie. Dzisiaj możemy mówić o wejściu tej literatury do mainstreamu literackiego, co oczywiście doprowadzi do podwójnej zmiany: tak nurtu, jak i mainstreamu. Coraz więcej autorów i autorek młodej i średniej generacji znalazło tu dla siebie miejsce, dzieją się ciekawe rzeczy i myślę, że dopiero zaczniemy o tym na serio mówić i pisać.
Jesteś autorką tekstu do przedstawienia Ljudožderka…. Powiedz coś o tym doświadczeniu. Co było dla ciebie wyzwaniem w pisaniu tekstu dramatycznego?
Wyjście na chwilę z prozy w dramat było przede wszystkim moim osobistym wyborem – potrzebowałam literackiej zmiany. Pisałam ten tekst tak, jak się pisze pierwsze próby, czyli traktując go jako eksperyment. Później miałam to szczęście, że tekst wszedł do wąskiego grona nominowanych do konkursu [dla najlepszego w regionie zaangażowanego tekstu dramatycznego] Heartefact, a następnie, że ludzie z Bośniackiego Teatru Narodowego w Zenicy zdecydowali się wystawić go na swojej scenie. Jestem bezbrzeżnie wdzięczna reżyserce Lejli Kaikčiji i dramaturżce Asji Krsmanović oraz wszystkim, którzy uczestniczyli w realizacji przedstawienia.
Sam tekst jest bliski temu, co pisałam w opowiadaniach ze zbioru Nazywajcie mnie Esteban, tyle że tu akcent położyłam na rozpad państwa. Nad dramatem pracowałam intensywnie w trakcie jednej rezydencji, ponieważ właśnie ten temat był mi wtedy potrzebny. Nie skupiałam się na tym, żeby w tekście zawrzeć coś nowego i innowacyjnego, po prostu ważne było dla mnie, że chcę go napisać.
Dramat ogniskuje się wokół idei śmierci matki – tyle że w tym przypadku funkcję matki przejmuje państwo. Zakończenie przygnębia, bohaterka zaś przez całą sztukę pochłonięta jest wypełnianiem granic swojego świata osobistą stratą. Powtarzam, to był eksperyment i na pewno jako forma dramatyczna tekst ma swoje wady. Ale po tym doświadczaniu nie przestałam pisać dramatów – do dziś napisałam trzy. Wciąż jeszcze uczę się i ćwiczę w tej formie. To wszystko jest dla mnie bardzo podniecające i myślę, że nadal będę się starała rozwijać w tym obszarze.
Uczęszczałaś do zagrzebskiej Szkoły Politycznej dla Artystów. Na ile dla artystów i artystek takie szkoły są ważne?
Mogę mówić tylko w swoim imieniu, a dla mnie to było bardzo ważne doświadczenie i byłam przeszczęśliwa, kiedy zostałam przyjęta. Tych kilka wyjazdów do Zagrzebia – wykłady, rozmowy, wspólnie spędzony czas – są wśród najpiękniejszych momentów, jakie zdarzyły mi się w zeszłym roku. Wiele skorzystałam na intensywnym kontakcie z omawianymi tematami, a i wspaniale było poznać i spędzić czas z ludźmi z kolektywu [kuratorskiego] BLOK. Polityczna Szkoła dla Artystów i Wszystkich Zainteresowanych organizowana jest od 2016 roku. Ja osobiście polecam każdemu wzięcie udziału w tym programie.
Kilka lat temu podczas któregoś z projektów rozmawialiśmy o tym, że gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli, ciągnie się za nami brzemię kontekstu, z jakiego przychodzimy. Za granicą ciebie, jako autorkę pochodzącą z Sarajewa, pyta się o doświadczenie wojny. W regionie zaś – jak zakładam – nieuniknione są pytania dotyczące LGBTQ. Co o tym myślisz?
Tak, tak to właśnie jest. Za granicą mówię o wojnie i jej konsekwencjach, tu zaś o tym, jak to jest być lesbijką i jak wygląda doświadczenie bycia hospitalizowaną na oddziale psychiatrycznym [L.K. otwarcie mówi o problemach psychicznych, które spowodowało u niej doświadczenie wojny]. Mój wniosek jest taki, że ludzie lubią, kiedy ktoś inny opowiada im o tym, czego sami się boją, co ich niepokoi, kiedy od innych usłyszeć mogą o tym, czego sami nie są w stanie wypowiedzieć.
Jaka jest twoim zdaniem przyszłość relacji queer – klasa na naszej scenie literackiej?
Ja się generalnie boję rozproszenia walki. Głęboko wierzę, że tylko solidarność może nas uratować. Kiedy mowa o literaturze, autorzy i autorki, którzy współtworzą queerową i feministyczną poetykę piszą i będą pisać o problemach klasowych. To jest nieuniknione. Ponieważ, nie oszukujmy się, ostatecznie wszyscy przebywamy na gruncie jednego, skrajnie wyprzedanego państwa. I sytuacja tego państwa wiele, bardzo wiele osób przesunęła na egzystencjalną krawędź. Głęboko nas naznaczyła i dookreśliła. To oczywiste, że literatura nie może (i nie będzie mogła) o tym milczeć.
Na zakończenie: czekamy na twoją nową książkę. Kiedy ucieszy nas jej publikacja?
I ja czekam. Obecnie sprawy tak się mają, że trzy dramaty, o których wspomniałam pojawią się drukiem na jesień. Wyda je zagrzebskie wydawnictwo Durieux. Wielkie podziękowania należą się Ivanie Togar, redaktorce wydawnictwa, dzięki której to stało się możliwe. Wprawdzie negocjacje jeszcze trwają, ale mam nadzieję, że w 2020 pojawi się też powieść…